43. rocznica śmierci sł. Bożej Hanny Chrzanowskiej 29.04.1973 – 29.04.2016

Byłem chory a zaopiekowaliście się mną….

Kazanie kard. Karola Wojtyły, wygłoszone podczas pogrzebu
Hanny Chrzanowskiej, 2 maja 1973 r.

„Niech Ksiądz Arcybiskup powie im, że fakt mojego odejścia w niczym nie może umniejszyć ich zapału; że ja im tylko pomogłam, a teraz muszą się trzymać same naszej linii pielęgnowania ludzi w ich psychofizycznym całokształcie; służenia prostą obsługą, umiejętną, mądrą, ale właśnie prostą. Niech się trzymają razem, niech stanowią jedno, niech się cieszą radością z miłosierdzia – jak mówi św. Paweł; ale niech też – jak On zaleca – płaczą z płaczącymi.”

Odczytałem kilka zdań z listu, który Pani Hanna skierowała do mnie w r. 1966, kiedy była na operacji: 13. XII 66; i wtedy już liczyła się poważnie z możliwością odejścia. Ten list otrzymałem dopiero po jej śmierci. Wręczono mi go z wyraźnym życzeniem Chorej, ażebym po śmierci dopiero ten i drugi jej list odczytał.

Odczytałem. A to, co należy do wszystkich tutaj zgromadzonych, to z tego listu odczytałem teraz głośno. – I myślę, że to jest zasadnicza, istotna część tego wszystkiego, co mógłbym nad tą trumną powiedzieć. Zasadnicza i istotna. Wiem, że bardzo trudno byłoby mówić o niej. I chyba lepiej, że ona mi to ułatwia. To jest zarazem jakaś prawda o chrześcijaninie. To jest ta prawda, którą wyraził sobór mówiąc, że życie chrześcijańskie jest z natury swojej apostolskie; że wszyscy chrześcijanie na różne sposoby mają doprowadzać świat do Chrystusa. Więc kiedy odchodzą z tego świata, tak jak ona odeszła, to chyba powinni – tak jak ona uczyniła w tych słowach – przekazać swoje posłannictwo.

Właśnie to chcemy tutaj nad tą trumną przede wszystkim wyrazić i przede wszystkim odebrać. I cóż jeszcze?

Jeżeli tak wolno powiedzieć, to powiem: dziękujemy Ci, Pani Hanno za to, że byłaś wśród nas; że byłaś taka, jaka byłaś. Dziękują Ci za to chorzy, dziękują Ci za to opiekunki chorych, siostry zakonne, pielęgniarki, młodzież akademicka – cały Kościół krakowski. Dziękuję Ci za to jako biskup pomocniczy Kościoła krakowskiego. Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem.

A raczej dziękujemy Bogu za to, że byłaś wśród nas, taka jaka byłaś, z tą Twoją wielką prostotą, dobrocią, z tym wewnętrznym spokojem, a zarazem z tym wewnętrznym żarem; że byłaś wśród nas jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze; zwłaszcza tego, które mówi: „Błogosławieni miłosierni…” Że byłaś jakąś zapowiedzią tych ostatnich słów, które usłyszymy wszyscy – Ty je już usłyszałaś; chyba szczególnie w tych ostatnich słowach uwydatnił Pan Jezus to: „…byłem chory, a zaopiekowaliście się mną.” Byłem chory naprzód w różnych klinikach i szpitalach Krakowa; byłem chory w różnych domach, na poddaszach i w suterenach; byłem chory i często całymi tygodniami zapomniany od ludzi – znalazłaś mnie albo sama, albo przez Twoje siostry, zaopiekowałaś się mną…

Dziękujemy Panu Bogu za to życie, które miało taką wymowę, które pozostawiło nam takie świadectwo: tak bardzo przejrzyste, tak bardzo czytelne. I dziękujemy także za tę śmierć, której po ludzku nie chcieliśmy, bo nam byłaś bardzo potrzebna. Ale ufamy, że przyszła w sam czas, i patrzyliśmy na to, jak się zbliżała, i rozmawialiśmy z Tobą i podziwialiśmy tę wielką Twoją dojrzałość do tego, ażeby odejść mając tak bardzo głęboko serce wrośnięte w tylu ludzi; do tego, ażeby odejść, do tego, ażeby się spotkać… – Dlatego dziękujemy Panu Jezusowi również za tę Twoją śmierć.

Bo chociaż jest ona dla nas wielką stratą, to ufamy, że nadal będziesz myślała o wszystkich chorych Krakowa i archidiecezji, a także i poza Krakowem i poza archidiecezją; i o wszystkich Twoich siostrach, o tych wszystkich pielęgniarkach, pielęgniarstwie parafialnym, które tak wspaniale organizowałaś w naszym Kościele.

I dlatego myślimy z ufnością o przyszłości Twojego dzieła wśród nas. A a nade wszystko myślimy z ufnością, z nadzieją o tej Twojej teraźniejszości, która się zaczęła razem ze śmiercią i poprzez śmierć, do której weszłaś tak przygotowana, tak właściwie bardzo pragnąca już odejść…

Z tymi uczuciami otaczamy Twoją trumnę. Modlimy się za Ciebie, ażeby światłość wiekuista świeciła Ci, ażebyś znalazła wieczny odpoczynek, ażeby się wypełniło do końca Twoje powołanie; ażebyś spotkała Tego, którego tak bardzo pragnęła Twoja dusza poprzez wszystkie pragnienia życia na ziemi.

I z tą myślą też, po zakończeniu Najświętszej Ofiary, otoczymy Twoją trumnę w modlitwie, a potem odprowadzimy ją na cmentarz, ażeby tam spoczęła, i żeby tam spoczywając na ziemi, pozwalała Ci oczekiwać dnia zmartwychwstania, do którego przygotowywałaś swoją duszę i ciało przez całe Twoje życie, przez całe Twoje posługiwanie, do którego przygotowywałaś i siebie i nas.

Niech będą dzięki Bogu miłosiernemu za Twoje życie; niech nagrodą Twoją będzie sam Pan; niech promieniowanie Twojej posługi trwa wśród nas i wszystkich nas nieustannie poucza, jak służyć Chrystusowi w bliźnich. Amen.

KAROL KARDYNAŁ WOJTYŁA

ARCYBISKUP-METROPOLITA KRAKOWSKI

Tekst kazania za: „Tygodnik Powszechny” (1973), nr 25, s. 3.