Łapsze Wyżne – Z Maryją na granicy

Łapsze Wyżne – Z Maryją na granicy

Nie jest łatwo po całym tygodniu pracy wstać w sobotę skoro świt. Ale mobilizacja innych osób – dodawała sił. „Pospolite ruszenie” na granice Polski stało się faktem. Byliśmy niczym duchowe wojsko, oplatające modlitwą świat..

Pierwszy raz usłyszałam o „Różańcu do granic” …pod ziemią. W bocheńskiej kopalni soli Lech Dokowicz, współorganizator akcji, głosił świadectwo w czasie inauguracji „Chrystusa w Solnym Mieście”. Zwracając się do młodzieży, z troską, by ich życie było udane, a nie złamane, mówił, by pierwsze miejsce w swoim sercu oddali Bogu. Kiedy dzielił się ideą modlitwy wokół Polski, pomyślałam, że to dość szalona inicjatywa i przyznam: nie do końca wierzyłam, że wypali. A jednak 7 października sama znalazłam się wśród pielgrzymów udających się do miejscowości Łapsze Wyżne, na Spiszu, nieopodal granicy ze Słowacją.

Nie wszystkie krakowskie parafie organizowały wyjazdy, dołączyłam więc do pielgrzymki z parafii św. Mikołaja. Co ciekawe, i tam nie od razu taki pomysł się pojawił. Niektórzy chcieli wyjechać indywidualnie. Wychodząc im naprzeciw, ks. proboszcz Józef Gubała zgodził się wynająć busa, jeśli zbiorą się chętni parafianie. Ci na ogłoszenie zareagowali tak entuzjastycznie, że z ul. Kopernika wyjechał nie busik, lecz 60-osobowy autokar! Wśród uczestników były siostry serafitki, felicjanki, saletynka s. Dominika oraz s. Lucyna – Franciszkanka Rodziny Maryi. Pojechali też saletyni – dk. Dawid i kl. Łukasz.

Radio do granic

Dlaczego wybrano Łapsze Wyżne? – Chcieliśmy wzmocnić miejsce, które było najmniej „oblężone”, tym bardziej że zaprosił nas sam Proboszcz – opowiada pani Justyna. – Ponadto nie bez znaczenia jest fakt, że w tamtejszej parafii posługują księża saletyni.
I to właśnie osoby zafascynowane orędziem Matki Bożej, ukazującej się we francuskim La Sallette, animowały modlitwy w naszym autokarze. Rozpoczęliśmy od śpiewu „Godzinek”. Nie zabrakło porcji wiedzy – m.in. o objawieniach Matki Bożej w Fatimie, Gietrzwałdzie i oczywiście w La Sallette. Moją uwagę przykuła aktualność tego ostatniego orędzia, również w kontekście obecnej debaty społecznej w Polsce. Maryja przypomniała bowiem m.in. o tym, jak ważne jest świętowanie niedzieli.
W drodze powrotnej mikrofon oddano w ręce pielgrzymów, którzy dzielili się świadectwami o mocy modlitwy za pośrednictwem Matki Bożej. Pani Ola mówiła, dlaczego nie odmawia „Zdrowasiek” na palcach, tylko sięga po różaniec. Justyna opowiedziała o nowennie pompejańskiej, którą podjęły wraz z mamą za tatę, który przeżył w górach zawał. Mógł umrzeć lub być „roślinką”, a dziś, cudownie ocalony, o mały włos nie podróżowałby wspólnie z pielgrzymami. Pani Katarzyna dzieliła się z kolei, że choć nie otrzymała tego, o co prosiła, to jednak zyskała pokój serca. Autokarowy „radiowęzeł” umilał czas podróży, a jego animatorzy nazwali go „radiem do granic”.

Spleceni Różańcem

W Łapszach serdecznie przywitał nas proboszcz, ks. Rafał Frąckowiak MS. Na plebanii i w miejscowej remizie przygotowano kawę, herbatę i ciastka. Perła polskiego Spiszu, jak nazywają rokokowy kościół św. Piotra i Pawła, wypełniła się parafianami i pielgrzymami, do których dołączyli podróżujący drugim autokarem saletyni-seminarzyści z Krakowa, a także uczestnicy indywidualni. Wspólnie wzięliśmy udział w konferencji, Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu.
Na terenie wioski wyznaczono kilka stref modlitwy różańcowej. Nasza grupa – spontanicznie wyłoniona spośród innych pielgrzymów – staje obok malowniczo usytuowanej kapliczki z wizerunkiem Trójcy Świętej. Po chwili dochodzą do nas parafianie, niosąc plastikowe krzesła i drewniane ławy. Zapoznajemy się z panią Haliną i jej synem, panami: Józefem i Janami, panią Anną oraz innymi mieszkańcami, którzy podają swoje imiona – starsi, w średnim wieku, młodzież i dzieci.
„Pieśń na wejście” intonują …zwierzęta. Słyszymy odgłosy krów, indyków, przy naszych nogach szwęda się rude kociątko. Góry, doliny zielone, ptaszęta, „i co czuje, i co żyje”, chce z nami sławić Maryję! Wprowadzenia do poszczególnych części i tajemnic Różańca czytają zarówno pielgrzymi, jak i parafianie. Jedną z dziesiątek odmawia w języku słowackim starsza pani. W pewnym momencie wszyscy chwytamy się za dłonie, coraz bardziej zmarznięte, by wspólnie prosić o jedność, ustanie konfliktów i podziałów. Całość modlitwy zajmuje nam około dwie i pół godziny!
– Dziękuję, że przyjechaliście z tak daleka – zwraca się do mnie pani Halina. Dzieli się też, że dobrze jej się żyje w tej pięknej miejscowości, choć wiele osób wyjeżdża stąd do pracy za granicę. Nasza mała wspólnota powoli się żegna. Na długo zapamiętamy jednak to wydarzenie. I chętnie je powtórzymy. – Może dobrą okazją będzie 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości? – zastanawia się ks. Rafał Frąckowiak. – Moglibyśmy w ten sposób za nią podziękować…

Małgorzata Cichoń