O odwiedzinach… – artykuły H. Chrzanowskiej z czasopisma „Pielęgniarka Polska”
Pielęgniarka Polska Rok II. Maj-Czerwiec 1930 N r 5 – 6 . s. 28-32
Hanna Chrzanowska
O odwiedzinach w rodzinie gruźliczej
Zadaniem pielęgniarki społecznej podczas odwiedzin domowych w rodzinie gruźliczej jest roztoczenie opieki higjeniczno-społecznej nad chorym na gruźlicę oraz jego otoczeniem. W związku z tem pielęgniarka musi zorjentować się w warunkach mieszkaniowych i materjalnych powierzonych sobie środowisk i zaznajomić się z psychologją chorego i jego otoczenia, gdyż tylko wówczas może nakreślić sobie plan pracy na terenie rodziny.
Z tych wymagań, które stawia sobie każda pielęgniarka, przestępująca próg mieszkania powierzonej sobie rodziny, wynika niebezpieczeństwo mechanizacji i szablonu wywiadu. Tego niebezpieczeństwa musi się pielęgniarka wystrzegać, jak ognia. Szablon w odwiedzinach domowych godzi w najistotniejsze ich cele: pozyskanie zaufania, niemal przyjaźni rodziny, a co za tem idzie — wpojenie jej zasad higjeny, zrozumienia zaraźliwości gruźlicy i możności zapobiegania zakażeniu.
Dlatego niesłychanie ważny jest pierwszy wywiad. Nie powinien on być „wywiadem” w ścisłem tego słowa znaczeniu, t. j. zebraniem informacyj o rodzinie, mieszkaniu, zarobkach i t. d. Powinien być raczej zaznajomieniem się z rodziną, zadzierzgnięciem pierwszych węzłów porozumienia się między środowiskiem a pielęgniarką społeczną.
Sądzę, że ostrożność i nieśpieszenie się jest wskazane zwłaszcza przy zbieraniu informacyj, dotyczących kwestji finansowej (komorne, zarobek, zapomogi), często ojciec lub matka sami, nie pytani, dostarczają ich, lecz zdarza się, że stają się nieufni, gdy im się to pytanie zada.
Informacje o mieszkaniu pielęgniarka zbiera obserwując, przytem dochodzi z czasem do takiej wprawy, że nie przeoczą nawet szczegółów i wypytuje tylko o niektóre (np. o liczbę okien, jeśli nie ogląda całego mieszkania, kanalizację i t. d.).
Informacje o pacjencie zbiera jednocześnie udzielając mu rad: 0 zmienianie bielizny pyta, jednocześnie pouczając go o sposobie jej dezynfekowania, o odżywianie — dając jednocześnie wskazówki djetetyczne.
Punktem wyjścia wywiadu jest oczywiście członek rodziny zapisany w poradni, już jednak na pierwszym wywiadzie pielęgniarka rozgląda się wśród całej rodziny, zwracając uwagę na jej stan fizyczny, psychiczny i materjalny. Rozmawiając często z osobą chorą, czy z jej rodziną, pielęgniarka od czasu do czasu wtrąca jakąś radę, nie wyczerpuje jednak wszystkich punktów, o których pamięta. Mówi np. tylko o wentylacji, a nie dotyka drażliwej kwestji czystości osobistej lub porządku w mieszkaniu.
Nie zawsze też może, zaraz na pierwszym wywiadzie, pouczyć pacjenta z otwartą gruźlicą. Przestrzeganie ostrożności, by nie zarazić otoczenia bywa w niektórych środowiskach tak trudne, że przeraża pacjenta, który dopiero stopniowo, pod wpływem dłuższej znajomości z poradnią, jej lekarzem i pielęgniarką może się do nich zastosować. Nieraz słowo „gruźlica“ budzi przestrach, jednak wytłumaczenie, że gruźlikiem nie koniecznie jest suchotnik, który zaraz musi umrzeć — uspokaja. Rodzina musi zrozumieć, że gruźlica nie bierze się „z przeziębienia”, przesąd u nas jakże częsty. Tylko chory, rozumiejący zaraźliwość gruźlicy, może naprawdę — 0 ile ma dobrą wolę — konsekwentnie starać się o niezakażenie otoczenia. Pouczać trzeba stopniowo, indywidualnie, zależnie od poziomu umysłowego rodziny i możliwości praktycznego zastosowania teorji.
Rzecz prosta, że nie należy wpadać w krańcowość i bać się uczyć i radzić; trafiają się rodziny, u których śmiało można rozgadać się o wszystkiem zaraz na pierwszym wywiadzie i zebrać od razu wszystkie informacje.
Każdy następny wywiad znajdzie punkt wyjścia w poprzednim. Pielęgniarka, dokładnie przygotowana, mając w pamięci treść poprzednich wywiadów i zaznajomiona z typem chorego po zetknięciu się z nim w przychodni i w domu, wie, co w rodzinie jest słabą stroną, na co specjalny należy położyć nacisk. Z czasem zna po imieniu wszystkie dzieci, zna myśli i troski rodziny, a korzystając z tej znajomości i uzyskanego zaufania coraz to głębiej stara się wpajać zasady higjeny i profilaktyki.
W desperackich, niestety częstych przypadkach nie można radzić nic: w wilgotnej, ciasnej suterenie, z okienkiem wychodzącem na ścieki, w tłoku kilkunastu osób dorosłych i dzieci — wszelkie rady doprowadzić mogą tylko do rozdrażnienia. Trzeba milczeć, a cały wysiłek skierować na umieszczenie chorego, na wyrwanie dzieci, choć na krótki okres czasu, z zakażonego środowiska.
I w mniej 'krańcowych wypadkach pielęgniarka powinna ciągle mieć na uwadze znane jej instytucje pomocnicze, lecznicze, społeczne i filantropijne — o braku ich lub niewystarczalności nie mówię, bo wszystkie o nich wiemy. Jednak istnieją, — a nie zapominajmy, że każde staranie się o umieszczenie w sanatorjum czy w szpitalu, choć bezskuteczne, rozbudza jednak czujność społeczeństwa i zrozumienie ich potrzeby.
Tropienie gruźlicy, t. j. wyszukiwanie źródeł zakażenia i chorych w pierwszych stadjach, to obok dydaktycznej strony wywiadu drugie, najważniejsze jego zadanie. Powinna być kierowana do poradni cała rodzina chorego, przy tern naprzód ci, których wygląd i samopoczucie zdaje się wskazywać na chorobę. Źródło zakażenia bywa i poza rodziną — wśród znajomych, krewnych, współpracowników — pielęgniarka powinna i do nich dotrzeć. Kierowanie do zbadania staje się w naszych warunkach częstokroć bardzo trudne wobec przepełnienia w poradniach. Pielęgniarka, przekonawszy nieraz po długiej, uciążliwej argumentacji: np. żonę chorego prątkującego o konieczności zaprowadzenia dzieci do poradni — zmuszona jest wyznaczyć datę badania za trzy lub cztery tygodnie. Niech owego dnia pada deszcz, niech w domu wypadnie pranie, albo niech które z dzieci dostanie kataru i matka przyjdzie nazajutrz — zostanie odesłana,
przyczem datę wizyty wyznaczy się jej znowu za trzy tygodnie. „Nie takie to badanie ważne, jeśli tak z niem zwlekają” — rozumuje matka i traci zaufanie i do pielęgniarki i do poradni. To też unormowanie ruchu chorych z jak najszerszem uwzględnieniem ułatwień dla osób z t. zwanych kontaktów, t. j. ze środowisk gruźliczych, jest jednym z bardzo ważnych zadań pielęgniarki w pracy jej na terenie poradni. Pomocy w tych sprawach powinna szukać u lekarza-kierownika oraz lekarzy ordynujących.
Poniżej są podane rady, których pielęgniarka udziela w tej czy w innej formie, — w szerszym lub mniejszym zakresie.
Rady udzielane przez pielęgniarkę podczas odwiedzin w rodzinie gruźliczej.
W e n t y l a c j a. Jak najczęstsze otwieranie okien, ciepłą porą spanie przy otwartem oknie, chłodną porą przynajmniej dokładne wywietrzenie przed udaniem się na spoczynek. Jeśli wentylacja jest utrudniona przez źle wstawione okna, które na zimę muszą być zabite na stałe, pielęgniarka w porozumieniu z rodziną może próbować interwencji u właściciela domu, ewentualnie u władz miejskich. Również w wypadkach niewywożonych śmieci, źle utrzymanych postojów dorożkarskich i t. d. utrudniających wietrzenie należy zawiadomić władze sanitarne. Nie należy zapominać przy wentylacji o roli słońca, jako czynnika bakterjobójczego, i jak najczęściej nasłoneczniać mieszkanie.
S p r z ą t a n i e mieszkania powinno być dokładne, przez ścieranie kurzu i wycieranie podłogi mokremi ścierkami, zamiatanie dobrze zwilżonemi trocinami lub mokrym piaskiem, by jak najmniej pyłu unosiło się w pokoju. O ile warunki na to pozwalają, sprzątanie powinno się odbywać podczas nieobecności chorego oraz dzieci.
Ł ó ż k o c h o r e g o oddzielne, pościel wietrzona na słońcu, często zmieniana. Chory prątkujący jeśli nie może mieszkać w osobnym pokoju powinien przynajmniej mieć łóżko odstawione jak najdalej od łóżek reszty rodziny, o ile możności za parawanem obciągniętym płótnem łatwo dającem się zdejmować i prać. Łóżko jak najbliżej okna. Do łóżka chorego nie należy wścielać pościeli dzieci, które bezwzględnie powinny mieć swoje posłanie, choćby najprymitywniejsze (ławki, sienniki).
B i e l i z n a pościelowa i osobista osoby prątkującej przed praniem leży osobno w miejscu niedostępnem dla dzieci, w specjalnym worku (w braku worka w poszewce na poduszkę). Przed praniem powinna być zamoczona wraz z workiem na, 24 godzin w 5% rozczynie lisolu, poczem może być prana z bielizną zdrowych. (O ile bielizna jest gotowana przez godzinę przed praniem — środka dezynfekcyjnego można nie używać).
S p l u w a c z k i dla chorych nieprątkujących zwyczajne emaliowane z przykrywką, w ich braku jakiekolwiek naczynie, zawsze napełnione częściowo wodą. Wylewane do kloaki. Chorzy prątkujący powinni pluć stale do spluwaczek kieszonkowych,*[1] odkażanych płynem dezynfekcyjnym (5% rozczynu lysolu lub płyn Kuss’a: 8 gr. mydła szarego, 10 gr. sody, 1000 wody. 40 cm3 formaliny. Obowiązkiem pielęgniarki jest zademonstrowanie odkażania spluwaczki, co następnie powinien robić sam chory, o ile nie jest w stanie ciężkim. Po odkażeniu spluwaczki należy pamiętać o dokładnem myciu rąk.
Na c z y n i a , których używa chory prątkujący, muszą być osobne, osobno myte, wycierane osobną ścierką i raz dziennie wygotowane w wodzie z sodą. Najlepiej talerze, łyżki i t. d. odstawić na stale na ten cel przeznaczone miejsce, by te przedmioty, używane przez chorego nie myliły się z przedmiotami, używanemi przez zdrowych. Dzieci zdrowe ze środowiska gruźliczego powinny mieć też oddzielne naczynia, przez co je podwójnie ochraniamy.
P r z y b o r y t o a l e t owe . Szczotka, szklanka do mycia zębów, ręcznik osobny. Płucząc jamę ustną, chory powinien pluć do wiadra, odkażanego następnie przez wlanie płynu dezynfekcyjnego lub kilkakrotne zagotowanie w nim wody; miednicę powinien mieć osobną, a przynajmniej myć ją po sobie dokładnie gorącą wodą i mydłem, ewentualnie rozczynem lysolu.
Przy k a s z l u chory zasłania usta ręką, najlepiej wierzchem lewej dłoni; powinno to wejść w przyzwyczajenie każdego kaszlącego, bez względu na to, czy ma prątki w plwocinie, czy ich nie ma.
L e k a r s t w a chory musi zażywać regularnie według przepisu lekarza, nie leczyć się na własną rękę, nie zażywać leków „dobrych na płuca“ (w Krakowie np. nafta, świeża krew wołowa i t. d.).
W y p’ o c z y n e k. 0 ile możności chory (który nie leży w łóżku) powinien leżeć 2 godziny po obiedzie w pokoju przy otwarłem oknie lub w ogrodzie albo na balkonie. Dłuższe leżenie według wskazówek lekarza. Osoba pracująca uzależnia oczywiście czas wypoczynku od godzin pracy, lecz często spotykane osoby bez zajęcia oraz dzieci mogą zastosować się do planu dnia, jakiego wymaga stan ich zdrowia.
P r z e c h a d z k i . Czas trwania według wskazówek lekarza; należy przestrzegać chorych przed wygrzewaniem się na słońcu i kąpielami słonecznemi, które chętnie stosują z własnej inicjatywy. Pacjenci Kasy Chorych, pozostający na zasiłku, nieraz nie wychodzą z domu z obawy przed kontrolerem i w najpiękniejszą pogodę siedzą w dusznej izbie, — ci powinni udać się do lekarza z prośbą o danie im na piśmie pozwolenia na wychodzenie z domu w oznaczonych godzinach.
Od ż y w i a n i e. Wedle wskazówek lekarskich.
P a l e n i a p a p i e r o s ó w jak i u ż y w a n i a a l k o h o l u chorzy powinni zaprzestać, a przynajmniej znacznie je ograniczyć.
C h r o n i e n i e d z i e c i . Chora osoba prątkująca powinna przede wszystkiem wystrzegać się, by nie zarazić dzieci, a więc starać się jak najmniej z niemi przebywać, nie całować ich, nie bawić się z niemi i t. d. Higjena dziecka powinna być przytem w środowisku gruźliczem bardziej przestrzegana niż gdziekolwiek. Pielęgniarka stara się o kolonje wakacyjne, o zapisywanie dzieci do ochron, opieki pozaszkolnej, słowem — stara się o to, by dziecko jak najmniej było narażone na zetknięcie się z chorą osobą.
Wobec niemowlęcia ostrożności jeszcze są większe; ojciec lub rodzeństwo chore nie powinno mieć doń dostępu; jeśli chorą jest matka, a nie ma jej kto wyręczyć, przed spełnieniem jakichbądź zabiegów przy niemowlęciu musi umyć ręce, karmić niemowlę powinna w masce zrobionej’ z poczwórnie złożonej gazy założonej na nos i usta **).
Hanna Chrzanowska
* Do nabycia w Polskim Zw. Przeciwgruźliczym, Warszawa, Chocimska 24.
* Masek, jak i spluwaczek, parawanów, worków na brudną bieliznę, środków dezynfekcyjnych, leżaków i łóżek powinna dostarczać poradnia.